niedziela, 3 grudnia 2017

Najdłuższa walka słoni w historii.

Bitwa pod Rafią, stoczona latem 217 roku, była rozstrzygająca dla losów IV Wojny Syryjskiej. Siły Ptolemeusza IV Filopatora pokonały wojska Antiocha III zwanego Wielkim. To starcie jest szczególnie często przywoływane w 2 kontekstach: po raz pierwszy rodowici Egipcjanie wzięli udział w walce jako pełnoprawni żołnierze (dotychczas pełnili co najwyżej funkcje policyjne, porządkowe) oraz po raz pierwszy (przynajmniej na kartach historyków) dochodzi do starcia słoni indyjskich z ich afrykańskimi odpowiednikami. W tym tekście postaram się przyjrzeć kwestii "słoniowej". 

Oto co pisze Polibiusz: 


Otóż niektóre ze zwierząt Ptolemajosa zderzyły się ze swoimi przeciwnikami. Wtedy ci, którzy przeciw nim walczyli z wież, świetnie się bili, z bliska składając się sarysami i zadając sobie nawzajem ciosy; a jeszcze piękniej zachowały się zwierzęta, które z całych sił walcząc rzucały się jedne na drugie. Sposób walki słoni jest następujący: splatają i wsadzają jeden w drugiego swe kły i pchają z całych sił spierając się o miejsce, aż silniejszy zwycięży i trąbę drugiego odsunie na bok. A skoro do raz zachwianego przeciwnika dobierze się z boku, zadaje mu rany kłami, jak byk rogami. Ale większość zwierząt Ptolemajosa stchórzyła przed walką, jak to za zwyczaj robią libijskie słonie. Nie mogą znieść bowiem woni i głosu indyjskich, lecz przerażone nadto ich wielkością i siłą - jak mi się zdaje - zaraz z daleka uciekają przed nimi. To także wtedy się zdarzyło. 
[Pol. V. 84]  

Z opisu Polibiusza wynika, że: 

-słonie ptolemejskie, nazwane tu libijskimi, były mniejsze i słabsze

-oba typy słoni nosiły wieże

-większość egipskich zwierząt wystraszyła się zapachu, głosu i wielkości swoich indyjskich przeciwników

Fragment ten był powodem do zarzucania nierzetelności Polibiuszowi przez historyków w XIX i pocz. XX wieku (z wyjątkiem John'a P. Mahaffy'ego, który w swojej pracy "The Empire of Ptolemies" z 1893 roku, po prostu przepisuje Polibiusza bez pochylania się nad tym fragmentem): przecież każdy wie, że słoń afrykański (Loxodonta africana) jest wyraźnie większy od słonia indyjskiego (Elephas maximus) - dwa z trzech gatunków, które przetrwały do naszych czasów. Rehabilitacji Polibiusza podjął się dopiero William Gowers, który na łamach African Affairs w 1947 i 1948 roku przedstawił pogląd o istnieniu mniejszego kuzyna słonia afrykańskiego, który miał służyć w armiach Ptolemeuszy, Kartaginy i Numidów: Loxodonta africana pharaoensis. Jego przodkiem miałby być obecnie żyjący słoń leśny (Loxodonta cyclotis). Pogląd Gowersa bardzo szybko stał się popularny wśród historyków (sam Gowers był brytyjskim zarządcą kolonialnym, zafascynowanym antykiem), gdyż tłumaczył ten niejasny przekaz Polibiusza. Howard H. Scullard przejął wytłumaczenie Gowersa w swojej pracy: The elephant in the Greek and Roman world z 1974 roku. Siła autorytetu badawczego Scullarda na długo zamknęła debatę nad przyczyną klęski ptolemejskich zwierząt. Teza o małych afrykańskich słoniach zagościła w nauce na dobre. 

W tym miejscu trzeba wspomnieć o dwóch znanych inskrypcjach dotyczących słoni (jedna z nich w postaci odpisu) z czasów panowania Ptolemeusza III Euergetesa. W pierwszej z nich, pochodzącej z Edfu, czytamy o powtórnym wysłaniu niejakiego Lichasa - syna Pyrrosa, Akarnańczyka - na polowanie na słonie. 







Druga z nich pochodzi z Adulis, miasta na terenie obecnej Erytrei, ważnego portu w kontaktach egpisko-indyjskich. W inskrypcji czytamy o wyprawie Ptolemeusza III na ziemie Seleucydów, wraz z słoniami "troglodytyjskimi" i "etiopskimi", które on sam i jego ojciec pojmali oraz o zdobyciu słoni indyjskich w wyżej wspomnianej wyprawie. 

http://epigraphy.packhum.org/text/218979 



Dzięki świadectwom tych inskrypcji wiemy, że co najmniej od czasów Ptolemeusza II Filadelfosa polowano na słonie na południe od ziem Egiptu, oraz że pod koniec panowania Ptolemeusza III w Egipcie były słonie indyjskie. Biorąc pod uwagę średni wiek życia tych zwierząt, jest bardziej niż prawdopodobne, że w bitwie pod Rafią po stronie ptolemejskiej brały udział słonie indyjskie. Jeśli tak, argument Polibiusza o zapachu, dźwięku i wielkości słoni indyjskich, które przerażały mniejsze słonie afrykańskie, jest nie do obronienia: dlaczego słonie Ptolemeusza nie bały się swoich indyjskich odpowiedników po tej samej stronie, a przeraziły je dopiero słonie tego samego gatunku, lecz po stronie wroga? Inskrypcje nie wzbudziły podejrzeń większości badaczy, gdyż słonie "libijskie", "troglodyckie" i "etiopskie" traktowano jako jeden i ten sam gatunek: Loxodonta africana pharaoensis. 

Jednak, jak argumentuje Michael B. Charles (African forest elephants and turrets in the Ancient World), słonie tego gatunku, dorastające do 2.5m wysokości, nie były zdolne do przenoszenia wież. Zamiast tego miano ich używać jako taranów do przełamania linii wroga samą swoją masą. Lecz przeczy to świadectwu Polibiusza (któremu Charles wierzy w 100%), który wyraźnie mówi o walce ludzi i słoni: 


οἱ πυργομαχοῦντες, ἐκ χειρὸς ταῖς σαρίσαις διαδορατιζόμενοι καὶ τύπτοντες ἀλλήλους


Według Charles'a wieże zostały założone na słonie w bitwie pod Rafią w ramach specjalnych okoliczności (?). Wydaje mi się to nieprawdopodobne, tym bardziej, że zwierzęta nie były do tego zupełnie przygotowane i wyszkolone. Michael B. Charles stara się pogodzić dwie sprzeczne koncepcje: mniejsze słonie afrykańskie nie przenosiły wież oraz wojska ptolemejskie były wyposażone jedynie w słonie tego typu. 


Warto przywołać tutaj ciekawy zabytek archeologiczny: fragment figurki słonia. 



Najbardziej charakterystyczny element wyglądu słonia afrykańskiego, pozwalający rozróżnić go od słonia indyjskiego, to jego uszy. Tutaj są one wyraźnie zarysowane. Co więcej, słoń ma na sobie pancerz: naczółek, łuski ochraniające głowę i korpus. Ostatnim elementem są dwa pasy biegnące na plecach, najprawdopodobniej trzymające drewnianą wieże. 

Sekunda: The Seleucid and Ptolemaic Reformed Armies, 168-145 BC: v. 1

Przywołane inskrypcje i figurka słonia stanowiły zaledwie bazę do domysłów na temat słoni ptolemejskich pod Rafią. Nie były to przykłady jednoznacznie świadczące za jakąkolwiek opcją, jednak na tyle silne, by nie pozwolić na pełne zaakceptowanie tezy Gowersa. Jednak zupełnie nowym argumentem jest praca zespołu badawczego z uniwersytetu z Illinois w 2013 roku, który przebadał słonie żyjące na terenie obecnej Erytrei pod kątem dziedziczenia DNA i ich relacji z innymi gatunkami tych zwierząt. Doszli do zaskakujących wniosków: słonie z terenów łownych Ptolemeuszy dzielą zdecydowaną większość genetycznego dziedzictwa z obecnymi słoniami afrykańskimi (Loxodonta africana) i praktycznie wcale z obecnymi leśnymi (Loxodonta cyclotis). Choć badania nie wykluczają, że gdzieś na terenie Erytrei żyły w starożytności słonie zbliżone do leśnych, nie ma żadnych przesłanek na potwierdzenie tej tezy. 

(https://academic.oup.com/jhered/article/105/1/82/858197#81212379) 


Pierre Schneider w swoim artykule, Again on the elephants of Raphia: Re-examining Polybius, tłumaczy pomyłkę Polibiusza w szerszym kontekście jego dzieła: autor "Dziejów" chciał dać swoim czytelnikom wyjaśnienie wydarzeń, których, być może, on sam nie rozumiał. Z oczywistych przyczyn jedyne słonie znane Polibiuszowi to te, z którymi walczyli Rzymianie - słonie leśne, wyraźnie mniejsze od indyjskich. Schnerider zwraca również uwagę na prestiż jakim cieszyli się hellenistyczni władcy dzięki swoim słoniom. Te zwierzęta nie były traktowane wyłącznie jako broń. Z dumą pokazywano je na paradach (Ptolemaia w Aleksandrii, parada w Dafne), a ich wizerunki przedstawiano na monetach i freskach. Rzymskie żądanie okaleczenia słoni w Apamei w 188 roku było uderzeniem w prestiżowy, a nie militarny aspekt państwa Seleukidów. A więc dlaczego Ptolemeusze, których państwo stało u szczytu potęgi, mieliby się zadowalać wyraźnie mniejszymi, słabszymi słoniami afrykańskim leśnymi? 

Przyczyn porażki lewego skrzydła Ptolemeuszów pod Rafią mogło być wiele: przewaga liczebna wroga na tym odcinku działań, zła koordynacja, słabsze wyszkolenie etc. Wyjaśnienie dane przez Polibiusza, choć barwne w swojej narracji, najprawdopodobniej mija się z prawdą na rzecz stylistyki dzieła, a duże słonie afrykańskie, zdolne do noszenia wież i pancerza, stanowiły część wojsk ptolemejskich co najmniej od czasów drugiego Ptolemeusza. 

piątek, 16 grudnia 2016

Palintonon, czyli artyleria starożytności!

Zacznijmy od zdjęć:





2 dni temu kupiłem ten piękny model od Warlord'a. W założeniu producenta, jest to jedna z machin armii Cezara. W takim razie, czy pasuje do armii ptolemejskiej? Jak najbardziej!

Antyczna myśl oblężnicza ma swój początek w Grecji właśnie i to w greckim obszarze intelektualnym była rozwijana. Wszelkie zabawki Rzymian typu "skorpion" itp. to naśladownictwo greckiej myśli technologicznej (która była bardziej zaawansowana niż nam się wydaje. Natrafiłem na informację o machinie miotającej kamienie, której siła pochodziła z sprężonego powietrza w cylindrze. Tłok tak ściśle przylegał do ściany cylindra, że możliwe było wykorzystanie tej siły.)
Do najlepszych warsztatów starożytności należy zaliczyć Syrakuzy, Aleksandrię i Rodos. Budowa tej śmiercionośnej maszyny była wynikiem sporych nakładów finansowych i geniuszu grupy ludzi. 

Dwa słowa o modelu: jestem pozytywnie zaskoczony jakością, spodziewam się, że seria "cezariańska" jest lepsza niż analogiczne modele z epoki cesarstwa. Być może wynika to z świeżości form. W blisterze można znaleźć 3 członków obsługi, jednak jeden z nich jest w kolczudze i nijak by nie pasował do ptolemejskiej armii na przełomie 3 i 2 wieku. Obsługa maszyny wymagała od 3 do 5 członków załogi, także mieszczę się w dolnym limicie. Jedne co zmieniłem to hełmy obsługantów: pozbawiłem ich kit na szczycie i osłony karku. Z resztą umówmy się: po co tej obsłudze hełmy? 

Przyznam, że nie rozumiem zamysłu autorów układających listy armii do systemu Hail Caesar. Wg. tejże armia ptolemejska może wystawić jedynie średnią machinę miotającą, sztuk 1. Nie lekką, nie ciężką ale średnią właśnie. Jednak już armia seleukidów ma do wyboru wszystkie trzy. Syrakuzy tylko dwa pierwsze typy: lekki i średni.

Być może najlepiej byłoby udostępnić wszystkie trzy typy każdej armii od aleksandryjskiej (z wyłączeniem barbarzyńców oczywiście ;P ) do rzymskiego podboju. Koszt: 15, 20 i 23 pkt. Limit: 2 jednostki na armię. 

To tyle z mojej strony, w weekend spodziewajcie się reszty Traków!

Jak zwykle czekam na Wasze komentarze i uwagi ;)

niedziela, 11 grudnia 2016

Tracka jazda!

Zrobione na szybko zdjęcia 5 Traków. Oczywiście pozostały podstawki, ale za to się zabiorę po pomalowaniu drugiej piątki. Praca dla Bartłomieja, modele Old Glory (przyznam, że więcej od malarza wymagają niż dają).



PS. Wzór na niebieskiej tarczy po lewej stronie wygląda na mało kontrastowy, jednak w rzeczywistości jest ok.

Za wszelkie rady i sugestie, jak zwykle, będę niezmiernie wdzięczny. Dwa słowa o trackiej jeździe napiszę gdy skończę cały, 10 osobowy oddział.

niedziela, 20 listopada 2016

Semeiophoros i salpingtes

Czyli sztandarowy i muzyk. Dwie osoby, które prawdopodobnie towarzyszyły "oficerowi" podczas kierowania falangą.

Tak naprawdę to nie ma zgody wśród badaczy na to, jak wyglądała, w szczegółach, walka tej najsłynniejszej hellenistycznej formacji. Niejasne terminy, często nie pokrywające się z znaleziskami archeologicznymi są źródłem niekończących się hipotez i polemik. Jedną z nich jest kwestia dowodzenia.

Wargamingowcy świata są przyzwyczajeni do umieszczania "drużyny dowodzenia" w pierwszym szeregu oddziału, w centralnym punkcie. Tak też jest w przypadku plastikowych i metalowych falang różnych producentów. Pośrednio wiąże się to z mechaniką gry, np Hail Caesar wymaga by środek jednostki był jasno określony. Jednak, pomijając mechanikę gry, co to ma wspólnego z rzeczywistością? 

Idąc za Grahamem Wrightsonem, uważam, że dowódca znajdował się z tyłu falangi, nie na jej przedzie. Oczywiście ta teoria ma swoje wady, o czym nie zamierzam się tutaj rozpisywać, jednak chodzi i o to, że mam zamiar umieszczać syntagmarchosa wraz z ekipą na tyłach sarissophoroi. 

A oto i zdjęcia:





Co do wizerunku przedstawionego na gonfalonie ( ;) ) : podobnie jak w przypadku kolorystyki, niewiele da się tu powiedzieć pewnego. Najbardziej charakterystycznym wizerunkiem dla monarchii ptolemejskiej był niewątpliwie orzeł. Jednak nie widzę sensu umieszczania go w każdym miejscu, zwłaszcza w przypadku tak małej (w stosunku do reszty armii) jednostki. Wydaje mi się, że ważniejszy będzie znak "lokalny", pokazujący np. skąd pochodzi dana jednostka (Ptolemeusze odziedziczyli po poprzednim państwie faraonów system "nomów", dzielnic na które był podzielony Egipt, służył on, między innymi, do celów werbunkowych i podatkowych). Dlatego zdecydowałem się na pewien charakterystyczny dla epoki synkretyzm: egipski skarabeusz i grecki wieniec laurowy.

Liczę na komentarze, wskazówki i opinie!

piątek, 18 listopada 2016

Syntagmatarchos

O ile z projektem "Lipsk 1813" jestem na bieżąco (najnowsze kilka figurek z Front Rank niedługo będzie w drodze) to epoka antyczna pozostaje daleko w tyle. Do pomalowania mam syntagmę sarissophoroi (Warlord) oraz Celtyckich i Trackich najemników w służbie Ptolemeuszy, wraz z dowódcami tychże oddziałów. Łącznie ok. 100 figurek..

Ale nie zamierzam rozpaczać, moje tempo malowania wyraźnie się zwiększyło i mam zamiar wyrobić się ze wszystkim do świąt!

By nie pozostać gołosłownym, wrzucam zdjęcie dowódcy syntagmy - syntagmatarchosa.



Niestety, niewiele pewnego wiadomo o kolorystyce poszczególnych jednostek czy oddziałów (cóż za odmiana po doświadczeniach XIX wieku!) stąd zmuszony jestem szukać analogii i tworzyć wiarygodne schematy kolorystyczne samemu. Nieliczne reliefy i mozaiki zachowane do naszych czasów, choć barwne, nie pozwalają na pełną, wiarygodną identyfikację jednostek i ich kolorów.

Syntagmatarchos jest odpowiednikiem oficera, kieruje blokiem 256 "noszących sarissy", w związku z tym jego ranga musiała być wyraźnie zaznaczona. Kolorem który w świecie starożytnym oznaczał wyższą stopień był purpurowy. Położyłem go na 3 elementach: peleryna, grzebień i sznur na talii. Z racji tego, że jest to niższy rangą oficer, nie chciałem przesadzić (królewska straż, agema, lub elitarne oddziały piesze będą miały elementów koloru purpurowego zdecydowanie więcej).

Myślę, że kolory dobrze ze sobą współgrają. Malowanie pancerza zainspirowane licznymi grafikami (Osprey, Osprey!) przedstawiającymi hellenistycznych wojowników. Nic nowego. Płaszcz i buty okurzone pigmentem. Model z "Macedon Command" Warlorda.

Kolejny post już jutro, obiecuję!

czwartek, 26 maja 2016

προοίμιον

Cześć wszystkim!
Nazywam się Bartek, jestem studentem historii w Instytucie Historycznym UW i miłośnikiem wojen w miniaturze.

Jak pewnie większość z nas (fanów gier bitewnych), zaczynałem od Warhammera, najpierw 40k (Czarni Templariusze) później Fantasy Battles (Królowie Grobowców). Jednak z chwilą gdy na dobre wchodziłem w system WFB, Genialny Wydawca postanowił zakończyć grę. W ostatniej chwili sprzedałem swoje mumie i szkielety oraz zacząłem rozglądać się za nowym, świeższym systemem. W ten sposób trafiłem na Bolt Action. Piękne stoły i szybka, prosta rozgrywka to dwa największe atuty tej gry. Wchodząc w świat II Wojny Światowej rozpocząłem swoją przygodę z historycznymi grami bitewnymi i poczułem, że to jest moje miejsce. Zdecydowanie więcej frajdy sprawia mi odtwarzanie realiów, szukanie informacji, dbałość o szczegóły niż "swoboda" jaką oferują systemy nie oparte na prawdziwych wydarzeniach. Po skompletowaniu armii do BA postanowiłem pójść za ciosem i spróbować sił w epoce napoleońskiej... oraz Wojnie Peloponeskiej.

Dlaczego piszę tego bloga? Ponieważ chciałbym stworzyć miejsce, gdzie wojny w miniaturze spotykają się z historią. To, co czyni historyczne gry bitewne wyjątkowymi, to ich autentyczność. Dlatego chciałbym by każdy wpis, niezależnie od systemu/epoki, był opatrzony historycznym komentarzem. Opis jednostki, akcji w których brała udział, sprzętu i jego parametrów czy pola bitwy, które stało się świadkiem niezwykłego starcia. Liczę też na to, że taka metoda zainteresuje gracza - historią, a historyka - graniem. Kolejnym powodem jest motywacja, jaką daje pisanie i udostępnianie treści. Zmobilizuje mnie to do czytania, poprawiania swojego stylu jak i regularnego malowania (chciałbym z tego miejsca pozdrowić fanów lat 1797-1815). Na wstępie muszę też zaznaczyć, że czuję się kompetentny (tzn. przeczytałem więcej niż kilka książek/artykułów) przede wszystkim w Epoce Starożytnej. Jednak staram się nadrabiać zaległości w II WŚ i Epoce Napoleońskiej w jak najbardziej rzetelny sposób. Gwarantuję, że nie będę wrzucał tu treści niepewnych bądź nie mających potwierdzenia w literaturze.

Drugim aspektem tego bloga będzie modelarstwo. Jest to temat w którym wciąż się rozwijam, uczę nowych technik i materiałów. Co więcej, od września planuję budowę stołu do lokalnego, domowego grania.

Na zakończenie wstępu chciałbym przedstawić swoje modele:
(w kolejności chronologicznej)

Starożytność - Ateńczycy z okresu Wojny Peloponeskiej


W chwili obecnej jest to jedna, 24 osobowa falanga hoplitów oraz Demostenes jako dowódca (strateg). Niedawno skleiłem drugą falangę oraz czekam na oddział Traków od Warlorda.

Epoka Napoleońska - Rosjanie Lipsk 1813


Szlisselburski i Archangielski pułk piechoty. W trakcie malowania. Do tego Generał-Major Władimir Mikołajowicz Szenszin i 12-funtowe działo. 

2 Wojna Światowa - Związek Radziecki Operacja Wisła-Odra/Wschodniopruska 1945


Piechota z Mosinami, DP-28, pepeszami. Miotacz ognia i snajper. Lekki moździerz, medyk, dowódca i obserwatorzy artyleryjscy/lotniczy. Oddział zwiadowców i dowódca. Działo przeciwpancerne ZiS-3, Ciężkie działo samobieżne ISU-152, T-34 (42'), Katiusza (BM-13) na ciężarówce ZiS oraz Haubica BT-4. 

Nie zamierzam poprzestać na tym krótkim opisie każdej armii jaką posiadam. Postaram się omówić szczegółowo każdą z nich, zarówno z historycznego, modelarskiego jak i "wargamingowego" punktu widzenia.

Jestem otwarty na wszelkie komentarze i krytykę. Strona pewnie będzie w najbliższym czasie się personalizować, zmieniać wraz z przyrostem tekstu. 

Do zobaczenia przy stole!